Wynik tych wyborów powinien już dawno być przesądzony. Wystarczy rozejrzeć się dookoła – osiem lat rządów Busha, który w tej chwili ma poparcie w granicach żałosnych 15 procent, dwie wojny, kryzys finansowy, rekordowy deficyt, recesja, której oficjalnie niby jeszcze nie potwierdzono, ale którą większość z nas od pewnego czasu odczuwa na własnej skórze. Wszystko wskazywałoby na to, że wybory bez najmniejszego problemu powinien wygrać Demokrata z populistycznym programem wyborczym, a nie Republikanin, który w 90% przypadków głosował tak, jak życzył sobie tego George Bush, i którego prezydentura byłaby po prostu trzecią kadencją Busha.
Niestety, w tych wyborach nic nie jest proste. Niespełna cztery tygodnie przed godziną zero nadal trudno jest przewidzieć, kto te wybory wygra, niezależnie od różnych przedwyborczych sondaży i badań opinii publicznej, z których wynika, że Obama ma przewagę nad McCainem. Ja osobiście w tego typu informacje nie wierzę, bo myślę, że niektórzy udzielają takich odpowiedzi, jakie ankieter chciałby usłyszeć (Bradley effect), albo też ankieterzy prowadzą swoje badania w dość przewidywalnych miejscach – w miastach, gdzie poparcie dla Obamy jest dużo silniejsze, a nie na amerykańskim zadupiu.
Podsumowałabym to w dwóch słowach: rasa i nazwisko. Oczywiście nikt przy zdrowych zmysłach nie próbowałby tutaj otwarcie walczyć o głosy rasistów i robić problemu z tego, że Obama jest Afro-Amerykaninem, bo łatwo przewidzieć, jaka byłaby reakcja. Na to spece ze sztabu McCaina są zbyt sprytni – szkoła Karla Rove’a, jakby nie patrzeć. Do ukrytego rasizmu można jednak apelować w inny, zawoalowany sposób – nie mówić wprost o rasie, ale na każdym kroku podkreślać „inność” Obamy: ojciec-Kenijczyk, dzieciństwo spędzone na Hawajach i w Indonezji, drugie imię – Hussein.
Nie mówi się o kolorze skóry, mówi się więc o „inności” i „ryzyku”. Rozdmuchuje się różne sztuczne kontrowersje wokół jego osoby, oficjalnymi i nieoficjalnymi kanałami rozpowszechnia się insynuacje, że Obama „przyjaźni się” z terrorystami w rodzaju Ayersa albo że jest muzułmaninem. W tę ostatnią wyssaną z palca bzdurę wierzy aż 13 procent Amerykanów (The Push to ‚Otherize’ Obama) i można mieć pewność, że na ich głosy Obama raczej liczyć nie powinien. W dzisiejszej Ameryce nie wypada powiedzieć „nie będę głosować na czarnego”, więc mówi się „nie będę głosować na muzułmanina”, co po 9/11 nikogo nie zdziwi. Nie szkodzi, że jest to kłamstwo – ktoś już kiedyś dowiódł, że kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą.
Dzięki Sarze Palin Republikanom udało się skutecznie rozdmuchać kolejną edycję culture wars – podział na „nas” i na „onych”. „My” – to koalicja złożona z „Jasiów Sześciopaków”, hockey moms oraz mieszkańców małych miasteczek w kwadratowych stanach. „Naszymi” kandydatami są John McCain oraz Sarah Palin. „Oni” – to przemądrzałe elity Wschodniego Wybrzeża, media oraz różni „miastowi”, którzy mają poprzewracane w głowach i nienawidzą Ameryki. „Ich” kandydat – to Barack Hussein Obama, facet o podejrzanie brzmiącym nazwisku, więc pewnie terrorysta, a w najlepszym wypadku krypto-komunista.
Republikanie dobrze wiedzą, jak w wykorzystać w kampanii wyborczej to, że spora część Amerykanów głosuje nie tyle według swojego interesu ekonomicznego, co według przekonań kulturowych lub religijnych. Religia oraz prawo do posiadania broni są dla nich ważniejsze niż ubezpieczenie zdrowotne i to czy, będą mieli co włożyć do garnka. W opublikowanym ostatnio w Newsweeku eseju The Fall of America, Inc. nawrócony neokonserwatysta Francis Fukuyama podsumowuje to tak:
(…) a particular aspect of America that makes our country very different from Europe. There, less-educated, working-class citizens vote reliably for socialist, communist and other left-leaning parties, based on their economic interests. In the United States, they can swing either left or right. They were part of Roosevelt’s grand Democratic coalition during the New Deal, a coalition that held through Lyndon Johnson’s Great Society in the 1960s. But they started voting Republican during the Nixon and Reagan years, swung to Clinton in the 1990s, and returned to the Republican fold under George W. Bush. When they vote Republican, it’s because cultural issues like religion, patriotism, family values and gun ownership trump economic ones.
Wystarczy więc skutecznie zaapelować do strachu przed komunistami i obcymi silnie zakorzenionego u wyborców malomiasteczkowych… Jeśli przeanalizować fakty i spojrzeć na wszystko z perspektywy strategii wyborczej, to kandydatura Palin na stanowisko wiceprezydenta było genialnym posunięciem. Dzięki Palin doczekaliśmy czasów, kiedy określenie Joe Six-Pack stało się komplementem, a wykształcenie i wiedza – sprawą wstydliwą, prawie jak choroba weneryczna. Jednym słowem – precz z elitą, niech żyje miernota! A z głupotą i przesądami walczy się wcale nie łatwiej, niż z wiatrakami (tutaj scena z kampanii wyborczej w Ohio – przynajmniej wiadomo, jakie „towarzystwo” nawołuje do zabicia Obamy).
Właśnie skończyłam czytać Szachinszacha, więc na zakończenie ten ciągle aktualny cytat z Kapuścińskiego:
Co należy napisać, aby skończyć przeciwnika? Najlepiej dowieść, że to człowiek obcy. W tym celu tworzymy kategorie prawdziwej rodziny. My tutaj, ty i ja, władza i naród, jesteśmy prawdziwą rodziną. Żyjemy w zgodzie, dobrze nam i swojsko. Mamy wspólny dach, wspólny stół, umiemy się porozumieć, jeden drugiemu zawsze pomoże. Niestety, nie jesteśmy sami. Dookoła pełno obcych, którzy chcą zburzyć nasz spokój i zająć nasz dom. Kim jest obcy? Obcy przede wszystkim ktoś gorszy i jednocześnie – ktoś niebezpieczny.
Teoria spiskowa? Nie, prosze Pani Redaktor. Po prostu pewna ilosc Amerykanow ma olej w glowie. Byc moze sie okaze ze jest ich wiecej niz myslalem
Tak na marginesie, cytuje: „W tę ostatnią wyssaną z palca bzdurę wierzy aż 13 procent Amerykanów „, czy ma Pani jakis argumenty na to ze osoby ktore o tym mowia po prost klamia? Czy tez wyssali to z palca? Czy tez to ze wyssali z palca to Pani gleboka wiara?…
Rozumiem ze blog to Pani prywatne poletko i moze Pani uprawiac co chce, nawet konopie, ale sa pewne granice tego co wypada pisac a co nie. Lodzie, wie Pani, moga sobie pomyslec…
Jesli chodzi o teorie spiskowe (Obama-terrorysta, Obama-muzulmanin), to ja probuje je tutaj dementowac, nie zas propagowac.
A.L. – odwracając kota ogonem, czy masz jakikolwiek dowód na to, że Obama jest muzułmaninem? Wszak w cywilizacji zachodniej obowiązuje zasada domniemania niewinności, więc…
Olej w głowach jakby trochę zjełczały, Ojcowie Republiki raczej chwycili by się za głowę.
Swoją drogą trzeba być naprawdę „tytanem” intelektualnym, żeby na podstawie drugiego imienia klasyfikować wyznanie delikwenta…
Dodam, że na tej samej zasadzie wielu Turków uważa, że Presley był Tatarem (a Tatarzy w rozumieniu Turków to oczywiście Turcy), bo Elvis to popularne wśród Tatarów Krymskich imię…
A jeśli już się czepiać to chciałem zauważyć (dziwię się, że obóz Obamy tego nie podchwycił…), że MĄŻ szminkowego pitbulla był członiem partii, która postulowała SECESJĘ. Zaprawdę bardzo patriotyczne.
obaj kandydaci są sobie równi cenzura i media skutecznie stłumiły niektórych kandydatów i to jest przykre…
Obama jest jak Tusk. Nie posiada poglądów. Tyle, że to co w dośc zacofanej politycznie Polsce jest traktowane jako zaleta i wyraz „europejskości” (bo tam nikt nie ma poglądów, poza aktywistami gejowskimi i komunistami) w Stanach nie przejdzie.
Co do komunizmu Obamy to nie chodzi o to, że był lub nie był członkiem PZPR tylko o wyznawany światopogląd – właśnie gdzieś w okolicach lewicy laickiej i liberalizmu rozporkowego.
Takim człowiekiem można łatwo sterować, stąd w pełni rozumiem obawy amerykańskich wyborców. Niejeden małomiasteczkowy prostak ma znacznie więcej zdrowego rozsądku niż intelektualiści, często bujający w obłokach semantyki i dialektyki tyle że bez kontaktu z rzeczywistością.
kw: Muzulmaninem jst sie przez urozenie. Nikt nie zaprzeczy ze jest urodzonym pol-muzulmaninem. Owa religia nei uznaja „pol” – jak ktos jest ‚pol” to jest caly. Jak rozneiz owa religia nei uznaje mozliwosci pzrestania bycia muzulmaninem. Jezeli muzulmanin zadeklajuje swa przynaleznosc do innej religii, ma byc ukatany smiercia.
Pieze o tym New Yprk Tiems, ktorego trudno posadzic o brak zyczliwosci dla Pana O. Cytuje:
President Apostate?
This idea often goes hand in hand with the altogether more plausible argument that Mr. Obama’s election would raise America’s esteem in Africa — indeed, he already arouses much enthusiasm in his father’s native Kenya and to a degree elsewhere on the continent.
But it is a mistake to conflate his African identity with his Muslim heritage. Senator Obama is half African by birth and Africans can understandably identify with him. In Islam, however, there is no such thing as a half-Muslim. Like all monotheistic religions, Islam is an exclusive faith.
As the son of the Muslim father, Senator Obama was born a Muslim under Muslim law as it is universally understood. It makes no difference that, as Senator Obama has written, his father said he renounced his religion. Likewise, under Muslim law based on the Koran his mother’s Christian background is irrelevant.
Of course, as most Americans understand it, Senator Obama is not a Muslim. He chose to become a Christian, and indeed has written convincingly to explain how he arrived at his choice and how important his Christian faith is to him.
His conversion, however, was a crime in Muslim eyes; it is “irtidad” or “ridda,” usually translated from the Arabic as “apostasy,” but with connotations of rebellion and treason. Indeed, it is the worst of all crimes that a Muslim can commit, worse than murder (which the victim’s family may choose to forgive).
Dalsza czesc artykulu dyskutuje konsekwencje powyzszych faktow
http://www.nytimes.com/2008/05/12/opinion/12luttwak.html?_r=1&oref=slogin
„As the son of the Muslim father, Senator Obama was born a Muslim under Muslim law”.
I tutaj jest pies pogrzebany – under MUSLIM law.
Wg muzulmanskiego prawa w niektorych krajach kobieta nie moze prowadzic samochodu. I co, my mamy w Ameryce zwracac uwage na to, co jest dozwolone albo nie dozwolone „under Muslim law”? Wedlug amerykanskiego prawa i wlasnej religii Obama nie jest muzulmaninem, a kogo to obchodzi, co na ten temat uwaza prawo muzulmanskie?
Al: Muzulmaninem jst sie przez urodzenie.
Zgodnie z tą logiką ktoś, kto urodził się w rodzinie katolickiej jest katolikiem, nawet jeśli postanowi zostać ateistą, protestantem albo mormonem. Jeden taki pan, który faworyzował teorię o pochodzeniu już się dorwał do władzy i wymordował miliony europejskich Żydów, z których spora część, zwłaszcza niemieckich, była całkowicie zasymilowana. Zaiste świetlane, i bardzo intelektualnie głębokie wzorce. Jak się nie ma do czego doczepić to trzeba znaleźć haka.
Spears: Takim człowiekiem można łatwo sterować.
Oczywiście taki na przykład Bush ma poglądy i dlatego nie da się nim sterować, prawda? Jego doradcy, z wiceprezydentem na czele, kładą pokornie uszy po sobie i robią jak ich szef im każe. Szef, który notabene „słyszy głosy”. Taka Palin, która wierzy, że ludzie pięć tysięcy lat temu biegali po dżunglach z dinozaurami też oczywiście nie da się sterować.
matko, ale zescie mnie przestraszyli. czy naprawde wszyscy tu komentujacy uwazaja ze gdyby Obama byl muzulmaninem to by bylo ZLE? Rozumiem, ze mialby wtedy wiecej przeciwnikow, ale naprawde, wiecie, gdyby to nie byla „bzdura wyssana z palca” to co by to zmienialo? Och, no dobrze ze nie ateista, niech nas bog broni przed ateistami.
Ha, bardzo dobre pytanie 😉 Wcale nie byloby zle, ale realnie rzecz biorac malo prawdopodobne, zeby mial szanse w tych wyborach, albo ze w ogole by w nich startowal.
Obama próbował zablokować negocjacje z Irakijczykami?
Demokratyczny kandydat na prezydenta Barack Obama próbował namówić władze Iraku podczas swojej wizyty, aby poczekały z przyjęciem nowych warunków ws. obecności amerykańskich wojsk do przyszłego roku. Według „Washington Times”, które sprawę ujawniło, Obama namawiał prezydenta Talabaniego, żeby nie szedł na umowę z Bushem i poczekał na nowego prezydenta.
„W tym samym czasie, kiedy Obama był w Iraku, administracja Busha negocjowała, wciąż odległe, porozumienie ws. pozostania amerykańskich wojsk na terytorium Iraku” – pisze „Washington Post”. Według źródeł gazety Obama próbował przekonać irackich przywódców w prywatnych rozmowach, że prezydent Bush i tak „nie powinien przyjmować żadnej umowy bez zgody Kongresu”.
„WP” pisze, że rozmówcy Obamy potwierdzili, iż demokratyczny kandydat naciskał na nich aby opóźnili negocjacje z prezydentem Bushem i poczekali do przyszłego roku, gdy Obama lub McCain zajmą jego miejsce.
Cała sprawa miała miejsce zaledwie dwa tygodnie po nominowaniu Obamy na kandydata Demokratów i wzbudza szerokie kontrowersje, bowiem zachowanie możliwego przyszłego prezydenta sprawia wrażenie próby rozbicia polityki zagranicznej.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80277,5797736,Obama_probowal_zablokowac_negocjacje_z_Irakijczykami_.html
Cytuje Gazete Wyborcza. Z Polski.
Pisze Gazeta:
Młodzi zwolennicy Obamy są jak Hitlerjugend
Na filmie maszerują ubrani w wojskowe spodnie i buty. Skandują hasła wychwalające Baracka Obamę i jego program. To ”Młodzież Baracka Obamy” i nagranie, które rozpętało prawdziwą burzę w internecie.
Bohaterami filmu są młodzi Afroamerykanie z Kansas City. Zdaniem ich nauczyciela, autora kontrowersyjnego filmu, chłopcy nie planowali żadnej manifestacji politycznej i nikt im niczego nie narzucał.
Zachęcamy dzieci do bycia kreatywnymi – powiedział Bernard Wesley w rozmowie z France 24 i dodał, że jego uczniowie, zainspirowani przemówieniami kandydata na prezydenta, sami wybrali taką formę codziennej integracji. Choć nauczyciel uważa, że nie stało się nic złego, prawicowi publicyści i internauci są innego zdania. Sieć pełna jest wyrazów oburzenia i materiałów porównujących młodych zwolenników Obamy do Hitlerjugend.
Sprawę nagłośniła także telewizja ”Fox”. Jej publicyści głośno potępiali ”propagandę za publiczne pieniądze” szerzoną w amerykańskich szkołach. Sprawca całego zamieszania, nauczyciel Bernard Wesley, został w rezultacie zawieszony.
To nie jedyny kontrowersyjny materiał filmowy, który pojawił się ostatnio w sieci. Kolejnym jest nagranie dziecięcego chóru śpiewającego piosenkę o ”liderze Obamie” pod którego przewodnictwem uda się ”zmienić świat”.
Piosenkę wykonują dzieci, których wiek można określić na od 7 do 10 lat. Ich popisom przysłuchują się uśmiechnięci rodzice. Zdaniem znacznej części internautów nagranie do złudzenia przypomina piosenki wykonywane na cześć przywódcy Korei Północnej, Kim Dzong Ila.
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80269,5789794,Mlodzi_zwolennicy_Obamy_sa_jak_Hitlerjugend_.html
Zwolennicy Obamy jak Hitlerjugend? Bardzo to interesujace, bo jak do tej pory to jedynie zwolennicy McCaina i Palin wrzeszcza „Terrorysta”, „Arab”, „Zabic go!”. Glownie zreszta dzieki zachecie ze strony slodziutkiej hockey mom z Alaski.
Takiej agresji jaka obecnie ma miejsce na niektorych republikanskich rallies Ameryka jeszcze nie widziala. http://www.cnn.com/2008/POLITICS/10/10/mccain.crowd/index.html?iref=mpstoryview
A ja sie wcale nie dziwie,ze ktos moze sobie kojarzyc mlodych wyznawcow Obamy z Hitlerjugend.
Ostatecznie mamy podobna sytuacje ekonomiczna jak w latach 30′ kiedy to pewien europejski erudyta byl w stanie pociagnac za soba tlumy sfrustrowanych bezrobociem i beznadzieja obywateli i wskazac na PEWNA grupe spoleczna winna wszystkiemu zlu.
Dalej poszlo samo .
ek – jak chcesz zobaczyc kto pociaga te sfrustrowane tlumy, to sobie popatrz tutaj: http://www.youtube.com/watch?v=itEucdhf4Us
Pelna kooltura, co?
Mnie w tej dyspucie politycznej zainteresowalo czym, lub jaka miarka kolega A.L mierzy olej w glowach Amerykanow.
Obawiam sie, a wlasciwie jestem pewien, ze po wyborach bedzie musial zrewidowac swoje opinie a przede wszystkim jakosc oleju na jaki sie powoluje.
Kto jeszcze po totalnej kompromitacji partii Republikanow ma zamiar glosowac na kolejnego ich przedstawiciela?
Chyba tylko twardoglowi ze starym zuzytym olejem w glowach.
I jeszcze jedno pytanie.
– Kto sie boi Obamy? Ja nie. A wiem ze czeka na niego nie tylko Ameryka, ale niemal caly swiat.
mystiQue: Olej w glowie potrzeny Pani/Panu. Przezydent w tym kraju nei rzadzi i ma role raczej dekoracyjna. Rzadzi partia ktora me wiekszosc w Kongresie. A jak wszyscy zgodnie twierdza, tak bezczynnego kongresu nei bylo od Lincolna. No i partia ktora rzedzi to partia Demokratyczna.
Tak na marginesie, jak pisze Forbes (nei mam cytatu pod reka): gdy Demokraci doszli do wladzy w Kongresie, Pani Pelosi obiecywala NATYCHMIATST program dotyczacy redukcji kosztow energii Ropa wtedy byla po $50 za barylke a corm po $2 za bushel. Teraz ropa jest $120 za barylke a corn po $6.50 za bushel. A plan jest tam gdzie byl, czyli obiecanki cacanki
Gdy idzie o polityke i ekonomie, proponuje raczej czytac Forbes, Fortuen czy Business Week a nie Vogue, People i National Enquire
A.L. ropa jest $120 za barylke?? moze w lipcu, bo teraz jest mniej niz $80.. to tez tak na marginesie…