Dużo się tutaj działo w ostatnim tygodniu – pierwsza debata prezydencka, zamieszanie związane z kryzysem na Wall Street i próbami przegłosowania przez Kongres pakietu ratunkowego dla firm finansowych, sesja Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, na którą przyjechał m.in. prezydent Iranu Ahmadinejad. Działo się na tyle dużo, że pewnie nie wszyscy zwrócili uwagę na wiele mówiący wywiad, jakiego Sarah Palin udzieliła Katie Couric z CBS News.
Jak do tej pory, spece od kampanii prezydenckiej Johna McCaina robią wszystko, co w ludzkiej mocy, aby nie pozostawić Palin sam na sam z dziennikarzami. Nie ma mowy o konferencjach prasowych, na których Palin musiałaby swoimi słowami, bez pomocy telepromptera, odpowiadać na zadane pytania. Regularne wydarzenia prasowe w rodzaju „Meet the Press” czy „Face the Nation” odbywają się bez Palin. Nie chciano dopuścić dziennikarzy do kilku planowanych spotkań Palin z gośćmi zaproszonymi na sesję ONZ, które miały być otwarte jedynie dla fotoreporterów, pewnie zgodnie z zasadą, że jedno zdjęcie warte jest więcej, niż tysiąc słów. Dopiero kiedy przedstawiciele mediów zagrozili całkowitym bojkotem publikowania jakichkolwiek informacji na ten temat, dopuszczono dziennikarzy z CNN.
Mimo że od ogłoszenia jej kandydatury na stanowisko wiceprezydenta minęły już cztery tygodnie, Palin udzieliła dopiero trzech wywiadów telewizyjnych – pierwszy oczywiście dla Charlesa Gibsona z ABC News, kolejny dla Seana Hannity z Fox News, a ten ostatni w środę – dla Katie Couric z telewizji CBS. Kiedy Couric delikatnie zapytała, w jaki sposób geograficzna bliskość Alaski do Rosji miałaby świadczyć o tym, że Palin ma odpowiednie kwalifikacje w dziedzinie polityki zagranicznej (Palin mówiła o tym przy innej okazji), otrzymała następująca odpowiedź:
A oto ten najciekawszy fragment:
We have trade missions back and forth. We do. It’s very important when you consider even national security issues with Russia. As Putin rears his head and comes into the airspace of the United States of America, where do they go? It’s Alaska. It’s right over the border. It is from Alaska that we send those out to make sure that an eye is being kept on this very powerful nation, Russia, because they are right there. They are right next to our state.
W wolnym przekładzie, Palin powiedziała w tym fragmencie mniej więcej tyle:
Organizujemy wyjazdy handlowe w obie strony. Naprawdę. To bardzo ważne jeśli wziąć pod uwagę sprawy bezpieczeństwa narodowego związane z Rosją. Jeśli Putin wystawi głowę i wkroczy w przestrzeń powietrzną Stanów Zjednoczonych, to gdzie pójdzie? Na Alaskę. Bo jest zaraz przy granicy. To właśnie z Alaski wysyłamy te [misje handlowe] aby mieć pewność, że mamy na oku ten bardzo potężny kraj, Rosję, bo jest blisko. Jest blisko naszego stanu.
To wszystko byłoby zabawne, gdyby było częścią parodii na Saturday Night Live, nie zaś wywiadu udzielonego przez kandydata na stanowisko wiceprezydenta Stanów Zjednoczonych. Wnioski niech każdy wyciągnie sam, ale jeśli Putin obejrzał sobie ten kawałek, to pewnie pokładał się ze śmiechu.
A tu ilustracja graficzna tematu z BoingBoing – „Ruski” wystawia łeb:)
Faktycznie, nie wiadomo czy bardziej to smieszne, czy smutne. Jednak problem jest taki, ze elektorat, ktory Palin ma sciagnac na te wybory, calkowicie zgadza sie z tego typu wypowiedziami. Alaska blisko Rosji? To fakt. I to im wystarczy.
Ludzie glosuja tutaj na tych, z kim sie identyfikuja kulturowo. Jesli identyfikuja sie z kims, kto poluje na kaczki albo na jelenie, to na niego oddadza glos.
McCain + Palin to para zlozona ze stetryczalego dziadka i miss pieknosci sprzed 20 lat. A kraj, ktory ich wysle do Bialego Domu (o ile tak sie stanie) dostanie to, na co w pelni zasluguje czyli trzecia kadencje Busha.
UUUUh. Ta baba jest po prostu prymitywna i ograniczona.
Mam nadzieje, ze McCain nie wygra.
Panie Obsrywator, slicznie Pan mowi. Ja tez mam nadzieje ze ludzie nie wybiora chloptysia o mantalnosci harcerza ze ststryczalym dziadkiem jako wiceprezydentem
Do A.L.
Wybiora inteligentnego Obame i doswiadczonego w sprawach miedzynarodowych Bidena.
Wbrew republikanskim kombinatorom.
Szczerze mówiąc wydaje mi się, że brak doświadczenia Palin jest problemem, ale nie wyolbrzymiałbym go za bardzo. Maszyna biurokratyczna Waszyngtonu i Kongresu działa swoim trybem i jednostka, czy to w postaci Obamy, czy Palin, ma tylko ograniczony wpływ na politykę. Poza tym szczerze mówiąc ani Palin ani Obama nie mają się specjalnie czym popisać jeśli chodzi o sprawy zagraniczne. To, że Obama wyraża sie bardziej elokwentnie nie znaczy, że będzie lepszym politykiem. Żeby się posłużyć przykładem, Gordon Brown też mówi ładniej niż Tony Blair ale nie potrafi podejmować decyzji. I labour leci w sondażach na łeb na szyję, bo ludzie w UK mają wrażenie, że krypa straciła kapitana. Nikt tak naprawdę nie wie jak zachowają się Obama albo Palin w sytuacji kiedy „zadzwoni czerwony telefon”.
Innymi słowy, wyadaje mi się, że takie „testowanie” kandydatki przez naburmuszonych i Niezwykle Mądrych Dziennikarzy jest bez sensu. I tylko pogłębia poczucie oderwania waszyngtońskich i nowojorskich elit od reszty społeczeństwa.
Greg: Ludzie glosuja tutaj na tych, z kim sie identyfikuja kulturowo.
Wydaje mi sie, że w każdej demokracji ludzie głosują na tych z którymi się identyfikują kulturowo. W końcu politycy są odbiciem społeczeństwa. Nie potępiałbym ludzi, w końcu im zależy na tym, żeby mieli co jeść, gdzie mieszkać i pracować i żeby było bezpiecznie. Od polityki międzynarodowej są eksperci. Nieszczęściem każdej kolejnej administracji jest to, że tych ekspertów nie słucha. Gdyby słuchali nie dziwili by się dlaczego ludzie, których USA „demokratyzuje” za cholerę nie chcą USA kochać.
„Poza tym szczerze mówiąc ani Palin ani Obama nie mają się specjalnie czym popisać jeśli chodzi o sprawy zagraniczne.”
To sie zgadza, jest jednak pewna istotna roznica – Obama skonczyl Harvard i przez wiele lat wykladal prawo w Chicago Law School, natomiast Palin potrzebowala pieciu prowincjonalnych colleges aby uzyskac jakikolwiek dyplom. Wystarczy zreszta posluchac wypowiedzi obojga, aby miec wyobrazenie zarowno o poziomie intelektualnym, jak i poziomie wiedzy kazdego z nich, na jakikolwiek temat. Ale to oczywiscie nie przesadzi o wyniku listopadowych wyborow.
No coz, wybierajac Palin jako running mate McCain udowodnil, ze w glebokim powazaniu ma przyszlosc tego kraju i ze zrobi wszystko, aby „zmobilizowac” baze republikanska i wygrac te wybory. Gdyby myslal o tym, kto naprawde nadawalby sie na stanowisko prezydenta, zwlaszcza w czasach takiego kryzysu, jak obecnie, wybralby Romney’a. Ale niestety, Romney jest mormonem, wiec glosow wsrod konserwatywnych ewangelikow by mu raczej nie przysporzyl, niezaleznie od swojego doswiadczenia w dziedzinie ekonomii. Wiec ze strategicznego punktu widzenia wybor Palin byl posunieciem genialnym, ale osobiscie wolalabym, aby „czerwony telefon” odbieral Obama lub Biden.