Niedzielny New York Times opisuje trend, o którym w sumie wiemy od dość dawna – Polacy nie chcą już emigrować do Stanów, a ci, którzy przyjechali tutaj kilka lub nawet kilkanaście lat temu, zaczynają myśleć o powrocie (A Land of Opportunity Lures Poles Back Home czyli w wolnym przekładzie „Kraj wielkich możliwości zachęca Polaków do powrotu”).
Autorzy artykułu przeprowadzili rozmowy z kilkoma przedstawicielami środowiska polonijnego w Nowym Jorku, m.in. z Elżbietą Baumgartner, założycielką wydawnictwa Poradnik Sukces, oraz Tomaszem Deptułą z nowojorskiego Nowego Dziennika, a także zasięgnęli opinii kilku innych osób, którym polskie środowisko w Nowym Jorku nie jest obce. Z tych rozmów wyłania się taki oto obraz:
Mieszkająca w Nowym Jorku Elżbieta Baumgartner od ponad 19 lat publikuje poradniki dla polskich imigrantów w USA, na tematy takie, jak kupno pierwszego domu, inwestowanie w fundusze powiernicze czy założenie własnej firmy. Jednak od pewnego czasu najlepiej sprzedają się inne poradniki jej autorstwa, a mianowicie te, które traktują o tym, jak zorganizować sobie powrót do Polski po latach spędzonych w Ameryce czy jak załatwić emeryturę w Polsce.
Z kolei dziennikarz Nowego Dziennika Tomasz Deptuła opowiada o kurczących się dochodach z reklam i coraz mniejszym nakładzie tej najstarszej z trzech wydawanych w Nowym Jorku polskich gazet, która niedawno zmuszona była zwolnić pracowników. „To raczej przykra sprawa, zwłaszcza z mojego punktu widzenia. Czuję się, jakbyśmy powoli wymierali”.
The New York Times pisze, że Polaków jest w Nowym Jorku coraz mniej, a główne powody to zaostrzenie amerykańskich przepisów imigracyjnych oraz przystąpienie Polski do Unii Europejskiej w 2004, które dało Polakom możliwość znalezienia pracy bliżej domu. Do Nowego Jorku przyjeżdża coraz mniej nowych imigrantów z Polski – jak wynika z danych Department of City Planning, liczba urodzonych w Polsce mieszkańców miasta od 2000 do 2006 roku spadła prawie o osiem procent (65.246 w 2000 vs. 60.153 w 2006). W tym czasie zmniejszyła się także liczba osób deklarujących polskie pochodzenie (213.447 w 2000 r. vs. 211.389 w 2006).
Młodzi Polacy zaraz po szkole średniej czy studiach, którzy jeszcze kilka lat temu byliby zainteresowani przyjazdem do Stanów, teraz wybierają Dublin, Londyn czy inne atrakcyjne miasta Europy. Euro jest silne, a dzięki tanim połączeniom lotniczym do domu można przylecieć w ciągu kilku godzin – pisze NYT.
Podobno w polskich biurach podróży na Greenpoincie najlepiej sprzedają się teraz bilety w jedną stronę z Nowego Jorku do Warszawy czy Krakowa. Potwierdził to zresztą cytowany przez NYT przedstawiciel linii lotniczych LOT Andrzej Kozłowski: LOT przewozi teraz więcej pasażerów na trasie Nowy Jork – Polska niż w drugą stronę.
Niby racja, tylko nikt jeszcze zdaje się nie zrobił badań na temat tego ile z tych osób pozostaje w Polsce a ile osiedla się na przykład w pozostałych państwach Unii. Wydaje mi się, że teraz jest kilka trendów na raz i do tego inna jest demografia.
Z jednej strony Europejczycy (nie tylko Polacy) wracają do Unii (i niekoniecznie Polacy do Polski), a wśród mieszkańców Unii, w tym Polski, coraz większa popularnościa cieszą się wyjazdy do Australii, Nowej Zelandii i Kanady. Ale to nie jest taka emigracja jak kiedyś, czyli głównie za chlebem, ale raczej ludzie jadą bo wiedzą, że chcą takiego a nie innego stylu życia. W Australii jest ciepło i dosyć szybko można dojść do poziomu ekonomicznego miejscowych, do Kanady ludzie przyjeżdżają, bo jest bardziej europejsko niż w Stanach, jest to kraj na wskroś świecki (co akurat dla mnie miało wielkie znaczenie) i do tego są niezmierzone połacie przyrody i tak dalej. Motywacja jest różna, ale jest jeden czynnik stały, który wcześniej nie był tak ważny, mianowicie chęc asymilacji i znajomość języka. Nie chcę się wypowiadać za innych ale na przykładzie siebie samego, jak również innych Europejczyków którzy przyjechali do Kanady w ostatnich latach zaryzykuję tezę, że tacy ludzie jak ja przyjezdżają tu przede wszystkim na studia albo na punkty (tzw. skilled workers). Dosyć typowe jest to, że mamy mały kontakt ze swoim środowiskiem etnicznym, nie przechodzimy przez „tradycyjną” emigrancką ścieżkę (najpierw praca za gotówkę, potem budowa/restauracja, potem coś lepszego), dosyć szybko czujemy się w Kanadzie u siebie i generalnie bardzo szybko się asymilujemy. Powinienem dodać, że przedstawiciele poprzednich fal emigracji nie za bardzo wiedzą jak do nas podejść i nie rozumieją dlaczego funkcjonujemy tak a nie inaczej. Nie końca rozumieją też dlaczego wyjechaliśmy z Polski itd., skoro tam teraz są takie możliwości. Różnica polega na tym, że oni wyjechali zanim w Polsce dojrzał nowy system, a ludzie tacy jak ja w nowym systemie dorastali. Może dla tego Kanada jest dla nas świadomym wyborem, czujemy się tu dobrze i nie czujemy się obco. Po co mielibyśmy wracać do Polski? Przecież przyjechaliśmy, żeby ucieć od homogenicznej kultury…
przyjemnie sie czyta:)
Nikt nie robi badan na tematpodrozy w obie strony: ilu to rodakow ktorzy „wrocili” do Polski w te pedy pojawia sie z powrotem w USA czy innum normalnym kraju w ktorym przemieszkali kilka/kilkanasie lat.
Po krotkiej konforntacji z ogolnym chamstwem dookola, ogolnym syfem, niemoznosca zalatwienia czegokolwiek w uzredach, niemoznoscia zalatwienia pracy bez znajomosci, niemoznoscia otwarcia biznesu, nie dzialajaca infrastruktura i komunikacja i Manhattanskimi cenami mieszkan, okazuje sie ze ta Polska z daleka tylko wyglada atrakcyjnie, a przystapienie do UE nei gwarantuje normalnosci.
Znam 3 rodziny ktore wykonaly manewr „powrotu” do Polski i znalazly sie z powrotem w USA, mocno i glosno stukalac sie w glowe.
Ktoras z gazet (Wyborcza o ile pamoietam) pisala o chorobach psychicznych wsrod „powracajacych” a nei mogacych wrocic z powrotem
To fakt, taki powrot do Polski po kilkunastu latach tutaj to nie jest zaden powrot, a po prostu kolejna emigracja. Mysle, ze po 2-3 latach to jest mozliwe bez wiekszego problemu, ale im dluzej mieszkalo sie poza krajem, tym gorzej jest sie przystosowac do nowych realiow. Bo to sa nowe realia.
Nieczęsto zdarza mi się zgadzać z AL, ale tym razem zgadzam się całkowicie.