Kolejna sztucznie rozdmuchana „afera”: opisując brak różnicy między McCainem a Bushem Obama posłużył się wczoraj idiomem put a lipstick on a pig. Teraz od Alaski po Florydę niesie się wrzask, że Obama porównał Sarę Palin do świni i że obraża kobiety, sypią się oskarżenia o seksizm, męski szowinizm itp. Bo Palin nosi szminkę. Oraz na konwencji Republikanów błysnęła dowcipem: What is the difference between a hockey mom and a pit bull? Lipstick.
Jest to totalna bzdura. Sęk w tym, że wyrażenie put a lipstick on a pig funkcjonuje w angielszczyźnie od dawna i oznacza mniej więcej tyle, co przedstawiać złe rzeczy w korzystnym świetle. Jeśli ktoś nie wierzy, niech wpisze sobie hasło lipstick on a pig w Amazon.com i zobaczy listę książek, które mają to wyrażenie w tytule. (Czy ktoś zna jakiś porównywalny polski idiom? Mam całkowitą blokadę i nic sensownego nie przychodzi mi do głowy poza tym, co wyżej.)
Kiedy McCain posłużył się dokładnie tym samym zwrotem o świni i szmince parę miesięcy temu mówiąc o proponowanych przez Hillary Clinton zmianach w programie ubezpieczeń zdrowotnych, nikt jakoś nie wpadł na pomysł, aby oskarżyć go o męski szowinizm lub porównywanie Hillary do świni.
McCainowi ukraść krowę – źle, McCain ukraść krowę – dobrze?
Też mi nie przychodzi. Idiomy się źle przekłada, zawsze wyskakują z głowy odpowiedniki.
Sama sprawa mnie nie dziwi, to przecież jedna z zasad polityki. W Kanadzie mamy wybory za niecały miesiąc i wczoraj była wielka afera z powodu, przyznaję mało smacznego, „dowcipu” który jakiś nadgorliwy konserwatysta wstawił na stronę internetową. Oto lider pozostających w opozycji liberałów Stephan Dion, którego swoją drogą szczerze nie znoszę, stał się atakiem ptasiego nalotu:
Wczoraj wszystkie wiadomości kanadyjskie pełne były oburzonych liberałów, którzy oczywiście wykorzystali natychmiast okazję. Choć premier Harper (partia konserwatywna) od razu przeprosił za sprawę, liberałowie od wczoraj biją pianę na temat tego jaka jest „prawdziwa twarz najbardziej prawicowego premiera w historii Kanady (sic!)”. Jednym słowem, Kalemu ukraść krowę i awantura na całą wieś. Szkopuł w tym, że jakiś czas temu jeden z członków partii liberalnej porównał Harpera do… Hitlera. Co prawda przeprosił, ale dopiero po dziesięciu miesiącach:
http://blog.macleans.ca/2008/09/09/anyone-but-the-tories-or-the-ndp/
Oczywiście, żaden z członków partii liberalnej się nawet nie zająknął, no bo to Kali ukraść krowę. I tak na przemian, raz ci, raz tamci, raz jeszcze inni. W tej grze nie ma lepszych i gorszych, wszyscy są na tym samym poziomie.
NPR robilo sobie wczoraj niezle jaja z ta swinia i szminka. Poprosili farmera, zeby sprobowal ja nalozyc swini.
http://www.npr.org/templates/story/story.php?storyId=94481288