Wygląda na to, że ktoś się dzisiaj włamał do kanału RSS emigracyjnego bloga „Bye, Bye Poland” prowadzonego przez redakcję Polityki i częściowo zapełnił go reklamą Tramadolu, Viagry i innego badziewia (na żart primaaprilisowy jest o dzień za wcześnie). Czytam ten blog regularnie, na stronie albo przez RSS i dzisiaj przed północą czasu nowojorskiego (szósta rano czasu polskiego), ich RSS feed pod adresem http://emigracyjny.blog.polityka.pl/?feed=rss2 wyglądał mniej więcej tak, jak na pierwszym obrazku, natomiast kod źródłowy – jak na obrazku poniżej:
Mam nadzieję, że osoby odpowiedzialne za serwis Polityki nie muszą sobie dorabiać po godzinach sprzedażą środków wzmacniających dla panów i innych tego rodzaju witamin. Zbudźcie się admini, bo nie znacie dnia ani godziny:(
Swoją drogą często zastanawiam się nad zalewem spamu reklamującego produkty tego rodzaju – ktoś musi to jednak kupować, skoro niektórym nadal opłaca się tego typu reklama.
Do następnego razu!
Agnieszka
Mówiłem, żeś hacker w spódnicy
Zgrabnie przez Ciebie wylapane :). Ja tez regularnie czytam ten blog i musze przyznac, ze ostatnio atmosfera na nim sie stopniowo pogarsza i to zupelnie niezaleznie od reklam Viagry.
Widze, ze nadal nie naprawili. Wlasnie wyslalam im email, ciekawe, czy bedzie jakas reakcja.
Slyszalem, ze Tramalu (Tramadol – antydepresant and pain killer) uzywaja polskie malolaty do narkotyzowania sie. Podobno latwo to dostac nawet w duzej ilosci od lekarzy, jesli sie im zaplaci. Nawiasem mowiac, co to za lekarze??? Ostatnio na ktoryms blogu czytalem o tragedii z tym srodkiem przeciwbolowym narkotycznym zwiazane. Podobno wystarczy troche alkoholu i uzaleznienie murowane.
Ze tez ten portal sie nie bou, ze moga w ten sposob propagowac narkotyki dla malolatow?
Podobno duzo w Polsce mowi sie na temat ogromnej szkodliwosci Tramalu – tv itp.
Przewiduje ze zamieszczanie relklam na blogach moze stac sie plaga. Ostatnio ktos z uporem zaczal zamieszczac rekamy internetowej kwiaciarni z USA na moim blogu. Po namierzeniu faceta na IP Address okazalo zie przyjemniaczek operuje z terytorium….Rosji.
Nie wiem, o co chodzi, w Stanach cos takiego na stronie popularnego tygodnika to po prostu „lawsuit waiting to happen”. Slowo honoru, ze wyslalam im porzadny i uczciwy email z (a) opisem problemu (b) odnosnikiem do tego wpisu na moim blogu (c) pelnym imieniem i nazwiskiem. Bez zadnych jaj, po prostu, ze maja problem i zeby cos z tym zrobili.
Zero odzewu, ten RSS jak wisial, tak wisi.
Masowe wysylanie spamu do blogow to niestety plaga, na WordPressie na szczescie sa filtry Aksimetu, ale tez czasem przejdzie jakies g…
Pozdrawiam!
Może o nim zapomnieli?