Polscy dziennikarze czasem zapominają, że Ameryki się nie podbija bez podbijania Amerykanów. Raz na jakiś czas przy okazji tournee polskiego artysty po Stanach (czytaj: po polskich klubach w Chicago, Nowym Jorku ewentualnie w New Jersey i na Florydzie), jakaś polska gazeta informuje swoich czytelników o oszałamiających sukcesach, jakie „nasi” odnoszą za Oceanem. Ostatnio taki właśnie tekst popełnił „Dziennik” do spółki z „Faktem”, zamieszczając następującą notkę na temat występów Cezarego Pazury w USA pt. „Pazura podbija Amerykę”.
W tekście tym czytamy co następuje:
Amerykańska polonia jest tak liczna, że jeśli zaakceptuje na scenie jakiegoś artystę, to ten może żyć jak pączek w maśle. Wie to Cezary Pazura, który postanowił osobiście przekonywać rodaków za oceanem, że warto kupować płyty dvd, na których prezentuje swoje skecze. „Fakt” towarzyszył aktorowi w tych próbach i – z tego co pisze gazeta – wynika, że Pazura dopiął swego.
Wszystko to prawda, z wyjątkiem tytułu oraz pierwszego zdania. Owszem, Pazura był w Stanach (m.in. w Nowym Jorku) i jego występy podobały się publiczności w polskich klubach, m.in na Ridgewood, gdzie oglądało go jakieś 200 osób. Trzeba jednak bogatej wyobraźni, aby tego typu sukcesy określić mianem „podbijania Ameryki”.
Zapewne, Polaków oraz osób polskiego pochodzenia jest w Stanach niemało, jednakże „życie jak pączek w maśle” dla polskich artystów, którzy tutaj występują, to sprawa już co najmniej dyskusyjna. Może było to prawdą w czasach, kiedy dolary wymieniano po kursie 4,50PLN, ale było to już dosyć dawno temu, o czym boleśnie przekonuje mnie każda wizyta w Polsce.
O „podbijaniu Ameryki” można mówić w przypadku tych, którzy robią amerykańską, a nie polonijną, karierę, tak jak współpracujący ze Spielbergiem i nagrodzony Oscarem operator filmowy Janusz Kamiński, projektujący dla najbardziej znanych scen teatralnych w Stanach Rafał Olbiński, fotografik/fotograf Ryszard Horowitz i paru innych. Tak, Andrzej Gołota też:)
Do następnego razu!
Agnieszka
no Pazura rzeczywiscie zrobil kariere – pobiegal przez pol dnia po chicagowskim downtown ze swoja nowa narzeczona i tyle. jakby nie patrzec to ladnie brzmi w PL i jakos tam sie mozna wytlumaczyc ze swoich chaltur w JuEsEj-u.
osobiscie nie chodze na polskich artystow – z wyjatkiem Grazyny Auguscik… ale ona na szczescie poza ta „polska oszalamiajaca kariera w usa”…..
A kto czyta Nowy Dziennik i przywiazuje wage do tego co on pisze? To dziennik redagowany przez facetow mieszkajacych na Greenpoincie i adresowany do facetow mieszkajacych na Greenpoincie, ktorym wydaje sie ze Greenpoint to „Cala Ameryka” a towarzystwo z Greenpointu to „Cala Polonia”.
Wiec automatycznie 200 osob na widowni to „Podboj Ameryki”
Male sprostowanie – ten tekst byl w gazecie „Dziennik” wydawanej w Polsce, nie w nowojorskim „Nowym Dzienniku”.
Sprostowanie do sprostowania: Sprawdzilem z ciekawosci. W Nowym Dzienniku tez byl, przynajmniej w wersji internetowej
Ze Fakt pisze, to sie nie dziwie – oni ze wszystkiego moga zrobic sensacje. Az dziw, ze nie zostali w sprawe wplatani kosmici.
Ze gazeta polonijna, to tez nawet rozumiem.
Ale dlaczego Dziennik zamiescil artykul o – i tu uwaga, wcale nie o wojazach C.P., ale o tym ze „Fakt napisal, ze…”, to juz zupelnie nie pojmuje. Sezon ogorkowy?
A kto to jest Pazura?
Pazura się kończy…. toteż jako tonący chwyta się bele czego… oby nie skończył jak Titanic. W kółko powtarzane dowcipy nie śmieszą już tak samo jak na początku….
Do stanow wyjezdzaja tylko ci co juz od dawna w Polsce nie funkcjonuja.
Ile razy to slyszalam jak konerty dawala rzekoma „gwiazda” z pocztaku lat 90. lub 80….