Bardzo miło, że polski rząd zadaje sobie tyle trudu, aby zorganizować okręgi wyborcze dla Polaków mieszkających za granicą, ale nadal nie jestem pewna, czy będę głosować w październikowych wyborach. I to wcale nie dlatego, że procedura głosowania dla Polaków mieszkających za granicą jest nieco bardziej skomplikowana niż dla rodaków w kraju. W Stanach na przykład nie wystarczy po prostu stawić się z polskim paszportem w wybranym lokalu wyborczym w dniu głosowania czyli 20 października (u nas głosowanie odbywa się dzień wcześniej niż w Polsce). Najpierw trzeba się zarejestrować, najpóźniej na pięć dni przed wyborami, podając swoje dane osobiste i wybierając okręg wyborczy, ktorych w naszym regionie jest pięć, w tym jeden w Konsulacie na Manhattanie – ten pewnie sama wybiorę, o ile jednak zdecyduję się głosować. Na szczęście rejestracji można dokonać za pośrednictwem strony internetowej Konsulatu w Nowym Jorku.
Wracając do tytułowego dylematu emigranta – owszem, interesuje mnie, co się dzieje w Polsce, bo mimo kilkunastu lat spędzonych w Stanach nadal mam bliski kontakt z krajem, tam mieszka moja rodzina i przyjaciele. Jednakże sama mieszkam tutaj, i tak naprawdę wszelkie awantury i kompromitacje polskiej sceny politycznej ostatnich lat mają minimalny wpływ na moje życie, jeśli nie liczyć chwilowych skoków ciśnienia wywołanych notatkami prasowymi o kolejnym wygłupie przewodniczącego takiej lub innej partii politycznej.
Czy powinnam więc decydować o tym, kto będzie rządził w kraju, w którym od kilkunastu lat nie mieszkam i nie płacę podatków i którego system podatkowy nie ma wpływu na zawartość mojego portfela? Co ciekawe, to w Polsce właśnie spotkałam się z tego typu opiniami- „Wyjechaliście? Nie powinniście mieć nic do gadania w wyborach”.
Z drugiej strony – nadal jestem obywatelką Polski, o polski paszport zabiegałam w Konsulacie RP długo i uparcie, co zresztą opisałam z detalami w niniejszym blogu. Podatków polskich faktycznie nie płacę, ale podczas urlopów w Polsce zawsze dokładnie opróżniam zawartość portfela, wspomagając w ten sposób lokalne biznesy tudzież mafie. I zawsze kołacze mi się w głowie myśl, że może jednak kiedyś tam wrócę, a wtedy lepiej byłoby wrócić do kraju, w którym stanowiska rządowe nie są obsadzane kombinatorami, złodziejami czy nadgorliwymi hipokrytami.
Więc może jednak mój głos do czegoś się przyda, o ile oczywiście nie zagłosuję głupio?
Jeśli mieszkasz za granicą, a chcesz głosować, więcej informacji znajdziesz tutaj:
- USA – ambasada w Waszyngtonie: http://www.polandembassy.org/
- USA – konsulat w Nowym Jorku: http://www.polishconsulateny.org/index.php?r=1
- Anglia: http://www.polishconsulate.co.uk/wybory/index.html
- Belgia: http://www.brukselakg.polemb.net/
- Irlandia: http://www.dublin.polemb.net/index.php?document=192
- Kanada: http://www.ottawa.polemb.net/index.php?document=1
Do następnego razu!
Agnieszka
Dla mnie to zaden dylemat – nie glosuje, bo nie mam na to czasu. Musialabym spedzic pol dnia, zeby dojechac na wybory, oddac glos i potem wrocic do domu. Wszystko ze wzgledow praktycznych, a nie ideologicznych.
a ja bede glosowac. przekonala mnie do tego moja siostra, ktora mieszka w Polsce. bo powiedziala mi, ze chce zyc w normalnym kraju, a nie w tym co jest teraz. i ja bym chciala odwiedzic moja rodzine i przyjaciol w normalnym kraju. wiec mam juz dylemat rozwiazany. choc trzeba przyznac – poziom kampani nie zacheca do glosowania :O|
Głosuj – właśnie dla swojej rodziny i przyjaciół. Jeżeli czujesz wspólnotęz Polską – to masz prawo decydowania o tym, co się tu dzieje.
Pozdrawiam
A.
JA tez bym chciala/ powinnam glosowac, bo to co sie w Polsce przekracza granice przyzwoitosci politycznej. Jeszcze musze sie dowiedziec jak sie glosuje w Belgii, bo nigdy tego nie robilam. Ale sadze, ze tak jak u Ciebie, trzeba sie zapisac i czekac na wezwanie i dopiero potem stawic na glosowanie. Zobaczymy!
Jeszcze raz ja: w Belgii mozna sie zarejstrowac przez email, w TEN weekend 12-14paz. A tu jest link:: http://www.brukselakg.polemb.net/
Pozdrawiam.
Tak,trzeba glosowac.Pomozmy sobie sami,bo jak nie my -to kto?Przypominam frekwencje we Francji ,ponad 84%!!!!!Sciagac to od madrzejszego a nie od glaba.
Tez bede glosowal. Mimo ze bede musial w tym celu pokonac ponad 400 km. Nie chce sobie w brode pluc i narzekac i wstydzic sie majac przy tym swiadomosc, ze nie zrobilem nic aby bylo inaczej.
ja nie glosuje. z prostego powodu: nie mam polskiego paszportu. to raz. dwa, ze do mnie wlasnie przemawia to, ze ja zyje tutaj, tymi problemami i rzadko kiedy podnosi mi sie cisnienie z powodu tego co sie dzieje w Polsce. oczywiscie wstydze sie tego, ze rzadzi PiS, a polski prezydent wyglada i reprezentuje soba to co reprezentuje, ale uwazam, ze Polacy mieszkajacy w Polsce powinni decydowac o tym, kto rzadzi w kraju, w ktorym zyja.
tutaj tusk sie wypowiada juz po wyborach
http://www.nadajemy.ie/artykul/id/211/tusk-irlandia-dublin-praca.html