Łapią dzieciaka, oblewają benzyną i podpalają. Chłopak ma pięć lat, lubi grać w piłkę, ale jaka to różnica. Jest przecież wojna, a dzieciak jest z rodziny sunnickiej, a może szyickiej, a może jest Kurdem. Jak wojna to wojna. Dzieciak wrzeszczy i sam próbuje na sobie ugasić ogień, który wypala mu wargi i powieki. Po paru minutach przybiega ktoś dorosły i gasi ogień.
Ktoś dzieciaka odwozi na pogotowie, gdzie mogą zrobić niewiele oprócz uratowania mu życia. Aż tyle albo tylko tyle. Bo jest szpital w Bagdadzie, a nie na East New York, gdzie robienie cudów i wyciąganie kul z mózgu to chleb powszedni. Nie piszę – „na Manhattanie”, bo tam postrzelonych i rozwalonych zdecydowanie mniej niż na East New York, więc pewnie nie mają aż takiej wprawy (przez kilka lat mieszkałam w odległości mniej więcej pięciu przecznic od granicy East NY, więc wiem co nieco na ten temat).
Od dłuższego czasu konsekwentnie omijam wszelkie raporty z wojny w Iraku, zarówno te, o cywilnych ofiarach wojny, jak i te o powracających do Stanów weteranach, którzy strzelają sobie w łeb nie doczekawszy wizyty u wojskowego psychiatry. Tego reportażu na CNN.com po prostu nie dało się ominąć, i to nie tylko dlatego, że link był na głównej stronie.
Nie do końca rozumiem, dlaczego historia tego chłopca bardziej ścina krew w żyłach niz dziesiątki artykułów prasowych na temat wojny w Iraku, w których prawie codziennie czyta się o setkach ofiar. Może dlatego, że w momencie, kiedy wymieniono jego imię, przestał być anonimową ofiarą, victim of sectarian violence, jak to się elegancko nazywa w dziennikarskim żargonie.
Historia zaokrągla szkielety do zera.
Tysiąc i jeden to wciąż jeszcze tysiąc.
Do następnego razu!
Agnieszka
Tez czytalem ten artyku pare dni temu na CNN. Teraz Amerykanie robia zrzutke i sprowadza tego dzieciaka do Kalifornii na leczenie w centrum oparzen. Dobrze ze tak robia ale czy nie powinni sie zastanowic nad tym, dlaczego teraz tam sie dzieja takie historie i czy to nie przypadkiem zasluga Ameryki.
Przy wyborach za rok okaze sie, czy wreszcie cos dotarlo do pustych glow.
Panie Reedlinski: „Dobrze ze tak robia ale czy nie powinni sie zastanowic nad tym, dlaczego teraz tam sie dzieja takie historie i czy to nie przypadkiem zasluga Ameryki.”. Slusznie. Ma Pan racje. To Busz. Busz jest winien ze Szyci nie lubia Sunnitow, a wszyscy razem Kurdow, ze to Irakczycy laduja na ciezarowke tone materialow wybuchowych i detonuja je na irackim rynku i tak dalej. A do pustych glow Irakczykow nie dotrze nic i nigdy.
Wstrząsające, tym bardziej, że problem nie do rozwiązania.
Ja tylko na chwile i nie na temat.
Agnieszka!
Safari juz widzi twoj blog,mozna otworzyc,przeczytac,a nawet napisac,jakby co.Dzieki!