Podczas tej wizyty w Polsce tradycyjnie nie mogło się obyć bez wizyty w łódzkiej Manufakturze. Pojechałyśmy tam w pierwszym tygodniu lipca we trzy – moja siostra, siostrzenica i ja – i trafiłyśmy akurat na wystawę samochodów na wolnym powietrzu. Spory tłum podekscytowanych facetów, szybkie samochody oraz skąpo odziane panienki, które bynajmniej nie wyglądały na hostessy, a jednak w jakiś zagadkowy sposób były cześcią imprezy.
Panienki były bardzo młode i bardzo ufarbowane, a na sobie miały stroje-mundurki złożone z obcisłych majtek, równie obcisłych bluzeczek oraz czapek stylizowanych ni to na mundur policyjny, ni to ubranko z porno fantazji. Zadaniem panienek było przechadzanie się po placu i zwracanie na siebie uwagi, co nieco kłóciło się z ideą, że to samochody miały być w centrum zainteresowania publiczności. Pewnie w tym momencie wychodzi ze mnie moja nabyta amerykańska pruderia, bo pierwsza myśl jaka mi przeszła przez głowę była taka, że na amerykańskiej imprezie tego rodzaju byłoby to nie do pomyślenia.
Od czasu mojej ostatniej wizyty w Manufakturze przybyło trochę różnych sklepów, barów i kawiarenek, tak więc z wydawaniem kasy problemu nie było (dolar Bogu dzięki wrócił w okolice 3 PLN). Wszędzie kusiła fantastyczna europejska kawa, bo kawę w Polsce wszędzie podają świetną i nie było ani jednego miejsca, gdzie trafiłabym na jakąś ciecz kawopodobną, a wierzcie mi, kawiarni odwiedziłam w tym roku wiele. Do tego w wielu miejscach serwowane są różne najbardziej wymyślne desery lodowe i nie tylko, a że początek lipca był w Polsce w tym roku upalny, chętnych nie brakowało.
I w tym momencie dochodzimy do pewnego interesującego fenomenu, nad którym zastanawiam się od pewnego czasu: jak to jest, że w Polsce – ojczyźnie ziemniaka, kotleta schabowego i pączka – prawie nie widać na ulicy grubasów? Owszem, widzi się czasem osoby z nadwagą, ale nie ma ludzi monstrualnie otyłych, których tutaj określa się jako morbidly obese. Polacy przed trzydziestką – w większości po prostu chudzi. A człowiek siedzi w tej kawiarni nad espresso i wodą mineralną i zazdrości chudzielcom pożerającym kopiaste porcje lodów czekoladowych.






nie ma otyłych, bo może i są lody i inne wymyślne cuda do jedzenia, ale ogólnie jedzenie n ie jest nafaszeroiwane tak chemią jak tutaj w JuEsEju. no i w PL chyba nadal fast-foody nie takie popularne do codziennego odżywiania.
a foty fajne!! rzeczywiście te panie w majtkach… trochę tak ni z gruszki, ni z pietruszki ;O)
no ja tez mysle, ze chodzi o ta chemie i „processed foods”, ktorych az tyle jednak w PL sie nie je. tzn. sie je, ale zdecydowanie mniej. co do tych panieniek, to tez pierwsza mysl, ze tutaj nigdy by to nie przeszlo!!! swoja droga ciekawe, czemu w tak zawziecie katolickim kraju jest to OK, a w rozpasanym kraju bez kregoslupa moralnego jakim jest USA w oczach wielu, jednak te panienki by nie przeszly.
Cos w tym na pewno jest, ze to wlasnie ta chemia w zarciu (antybiotyki, hormony i inne swinstwa) powoduje otylosc, a nie sama liczba kalorii czy obecnosc tluszczu. Nigdy nie zdarzylo mi sie przytyc na urlopie w Polsce, mimo ze jem tam zawsze wiecej niz normalnie (no i piwa tez tam za kolnierz nie wylewam).
Zgadzam się z przedmówczyniami, że chodzi o chemię. Ale też o wielkość porcji i naturalne w codziennym życiu w Polsce chodzenie. I może właśnie ten tłuszcz w schabowych i pączkach mniej w dupę idzie, niż skrobia i cukier w produktach sztucznie niskotłuszczowych w Stanach. Ach, temat-rzeka, ale na tym zakończę :).
Wydaje mi się, że w Polsce nie ma wielu grubasów (choć akurat na Śląsku wiele osób ma spora nadwagę) , bo Polacy są bardzo konserwatywni w jedzeniu i nie przerzucili się hurtowo na pizzę, hamburgery i frytki. Z kolei tradycyhna kuchnia polska nie sprzyja może nadmiernemu grubnięciu, za to ludzie o wiele szybciej się starzeją. Proszę spojrzeć na panów w Polsce po czterdziestce i porównać z panami w tym samym wieku w Stanach albo Kanadzie.
Ogólnie myślę, że problem jest nieco bardziej złożony. Ogólnie w Kanadzie ludzie są znacząco chudsi niż w Stanach, ale bardzo często w obu krajach im grubsi ludzie tym niższy status społeczno-ekonomiczny. Zauważyłem na przykład, że o ile spory odsetek młodzieży ma nadwagę to na wykładach w uniwersytecie praktycznie nie da się spotkać otyłych. Za to wśród personelu fastfoodów jest ich sporo.
1.Od wiosny tego roku w Polsce, szaleje moda na amerykańską dietę plaż południa,ta dieta daje niesamowite efekty. 2.W Polsce nie ma jeszcze GMO 3. W Polsce ludzi otyłych uważa się często za prymitywnych bo inteligentny człowiek wie jak nie przytyć i wie jak leczyć otyłość- i jak tu nie schudnąć pod taką presją… a jeśli udaje się schudnąć jednej osobie z otoczenia to bardzo motywuje pozostałe.Po za tym media nigdy nie przestają mówić i pisać o odchudzaniu.
Wielka akcja Gazety Wyborczej http://www.odważsię.pl jeżeli tu nie działa ten link to proszę wpisać ten adres w gogle. Ciekawy portal o odchudzaniu, zdrowym stylu życia.
http://www.Dieta Plaż Południa.pl
Dieta plaż południa to chyba Southbeach diet? Ten link nie działa, niestety.
Jest też polski portal o polskiej nazwie wpisując http://www.dietaplazpoludnia.ilonka.org.pl
Jest też polski portal o polskiej nazwie wpisując http://www.dietaplazpoludnia.pl
Fajnie sobie wymyslili to tlumaczenie ” na zywo” .
Zaraz czlowiek sobie wyobraza panienki topless na brazylijskiej plazy , albo opalonych na zloty braz pilkarzy z wyrzezbionymi udami;;
/OK , MY ,kobiety, tez lubimy popatrzec 🙂 /
A przeciez ta nazwa /South Beach /pochodzi od nazwy miasteczka gdzie jej tworca jest lekarzem kardiologiem.
Zreszta zadne cudo -, ten glicemic index wedlug niektorych specow to teoria wyssana z palca .
Jak podliczyc dopuszczalna na tej diecie dzienna ilosc kalorii to okazuje sie,ze jest ich okolo 1200-1500 , czyli po prostu – ZRYJ POLOWE !
O czym wszyscy wiedza, ale zyc plazami poludnia ….ech ..nie ma porownania…
Fakt, z wszystkich możliwych diet najskuteczniejsza jest dieta ŻP 🙂
To nie takie proste trzeba dokładnie dobierać składniki pożywienia samo ŻP może skończyć się efektem jojo.