W polskich mediach zawrzało ostatnio na temat artykułu o obecnym polskim rządzie opublikowanego w ostatnim numerze brytyjskiego tygodnika The Economist. Ponieważ staram się unikać czytania streszczeń, a z prenumeraty tego pisma zrezygnowałam jakieś trzy lata temu (notabene zaraz po tym, jak nie dostałam pracy w nowojorskim biurze The Economist mimo dość obiecującej rozmowy kwalifikacyjnej), postanowiłam sprawdzić, czy można ten artykuł przeczytać w całości w wersji internetowej pisma.
Owszem, można – pod tym adresem: Turning the loose screw. Co prawda już jakiś czas temu The Economist wprowadził zasadę, że całość serwisu internetowego jest dostępna dla płatnych subskrybentów, jednakże można tę regułę obejść przy pomocy jednodniowej przepustki, którą uzyskuje się po obejrzeniu kilkunastosekundowego filmiku reklamowego. Ok – żaden to problem, moje szare komórki są w stanie wytrzymać zbawienne wpływy sieciowego marketingu…
Tytuł artykułu brzmi: Turning the loose screw. The Polish government flails, creaks and sheds ministers czyli w wolnym tłumaczeniu „Przykręcanie luźnej śruby. Polski rząd sieje zamęt, trzeszczy i pozbywa się ministrów”. Już pierwsze zdanie artykułu tłumaczy, dlaczego Lech Kaczyński uznał go za „skrajnie niesprawiedliwy, wręcz haniebny”: Poland’s fractious, pig-headed government has survived for nearly 18 months, against the expectations of most commentators. czyli „Kłótliwy, uparty jak osioł polski rząd przetrwał prawie osiemnaście miesięcy, wbrew oczekiwaniom większości komentatorów.”
Kolejny paragraf – mimo lekko ironizującego tonu – jest raczej pozytywny. Mowa w nim o rekordowych inwestycjach zagranicznych w Polsce w ostatnim roku w wysokości 14,7 miliarda USD, gospodarce rozwijającej się w tempie prawie 6 proc. rocznie, płynących z Brukseli funduszach i dobrych intencjach nieco „nadgorliwego” ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobro.
Ale im dalej, tym gorzej: „W ciągu minionych dwóch tygodni rząd okazał skłonności do autodestrukcji. Pierwszy odszedł Radek Sikorski, minister obrony. Zrezygnował, ponieważ kontrwywiad wojskowy węszył koło jego osoby, z upoważnienia Antoniego Macierewicza – sojusznika Kaczyńskich. Macierewicz był odpowiedzialny za likwidację WSI, ale na jej miejsce stworzył prywatną służbę szpiegowską dla Kaczyńskich. Utrata Sikorskiego, jedynego ministra potrafiącego z sensem wypowiedzieć się po angielsku, tylko wyeksponuje słabości jego byłych kolegów” (the only minister able to talk sense in English).
Dalej wcale nie lepiej: „Każdy, kto chce przetrwać w tym rządzie, musi być bierny, mierny, ale wierny, jak mawiają Polacy. Jeden z polskich tygodników porównał nawet Jarosława Kaczyńskiego do Władimira Putina, co było obrazą, wstrząsającą i trącącą absurdem. Ale odgórne podejście Kaczyńskiego i jego brak poszanowania dla rozdziału władzy zaczynają powoli budzić niepokój.”
Na temat polskiej polityki zagranicznej The Economist pisze tak: „W polityce zagranicznej farsa miesza się z tragedią. Kaczyńscy nie pominęli żadnej okazji, żeby obrazić Niemcy, które pod rządami Angeli Merkel próbują przyjacielskiego podejścia. Stan dyplomacji można opisać jako komicznie niekompetentny. Nie ufa się doradcom, którzy wiedzą cokolwiek o zagranicy, często się ich nawet zwalnia. Nie ma już [w rządzie] prawie nikogo, kto rozumie Unię Europejską – poważny problem w przededniu wznowienia trudnych negocjacji w sprawie konstytucji UE”.
A oto podsumowanie artykułu: „Mściwy, uzależniony od kryzysów, podzielony i w większości niekompetentny rząd swoje przetrwanie zawdzięcza silnej gospodarce i słabej opozycji. Ale ani jedno, ani drugie nie będzie trwać wiecznie.”
Trochę dziwnie się to wszystko czyta nie będąc na miejscu, czyli w Polsce, i człowiek siłą rzeczy zaczyna się zastanawiać, czy faktycznie jest aż tak źle, czy może jest to tylko kolejny objaw dziennikarskiej histerii.
Do następnego razu!
Agnieszka
Opinia Economista nie jest odosobniona. Podobne opinie dochodza z Niemiec i Francji. Jeszcze w Polsce nigdy tak snieszno-tragicznie nie bylo, chyba ze za czasow Liberum Veto. Ale to Polacy sami tak chcieli…
Niestety, obawiam się, że jest tak źle. I cieszę się, że pojawiają się opinie na ten temat z zewnątrz, może niektórzy zastanowią się głębiej nad tym co mówią/robią. Impertynizm, ignorancja i poczucie własnej wielkości prezydenta Kaczyńskiego to jest tylko wierzchołek góry lodowej.
Myślę, że jest tak jak piszą w artykule i to z tego powodu, że nie można tego w żaden sposób obejść… chyba, że nastąpi coś zupełnie irracjonalnego… na przykład agentura w rządzie… a kto wie…
Ton artykulu jest bardzo atakujacy i nie daje zadnej szansy na polemike z jej autorem. Artykul przedstawia tylko konsekwencje ostatnich wydzarzen a nie analizuje doglebnie genezy calego kryzysu politycznego ktory ma miejsce w Polsce od wielu lat. Dziwne ze sukces inwestycyjny jest marginalny skoro kwota inwestycji jest zaskakujaco wysoka (musi wiec byc sprzyjajacy klimat polityczny dla zagranicznych inwestorow). Jesli chodzi o prywatyzacje to chyba lepiej jesli zagraniczni inwestorzy buduja infrastrukture w przeciwienstwie to wykupywania za pol ceny i zanichania produkcji po paru latach kiedy koncza sie ulgi podatkowe. Osoba czytajaca ten artylul i nie znajaca Polski jest w stanie popasc w strach i awersje nie do politykow a do ludzi ktorzy glosowali osiemnascie miesiecy temu.
Do B.B.: Na ogol polemizuje sie z artykulem a nie z tytulem, a tytul taki czy owaki nie ogranicza w zadnym stopniu mozliwosci polemiki. B.B. ocenia artykul po tym czego w nim nie ma a nie po tym co w nim jest. Piszac artykul ze w Polsce jest jak jest, autor nie ma obowiazku przeprowadzac analogii historyczej 400 lat wstecz, brac pod uwage ze mielismy rozboiory oraz ze pobilismy Turkow pod Wiedniem. Dziennikarz na prawo (co moze sie w Polsce wydac niepojete) pisac o czym chce i stosowac swa wlasna analize. A analiza dotyczty tego jak w Polsce JEST. Ja ucieklem z Polski za Komuny nie dlatego ze nie bylo kielbasy. Ucieklem bo nie moglem wytrzymac glupoty rzadzacych. Niestety, okazalo sie ze byl to przyslowiowy „maly pryszcz” w porownaniu z sytuacja obcna. Polacy powinnii podziekowac autorowi i Economscie za artykul. Czym wiecej takich artykulaw tym lepiej. No i brawa dla Walesy ktory jako jedyniynie boi sie nazywac rzeczy po imieniu.
Sadze, ze jest gorzej niz zle. Kazdego ranka wlaczam rmf i kazdego ranka (od jakiegos czasu) czytam o aferze w Polsce – czy to w polskim rzadzie, czy w polskich szpitalach, etc. A Walesie po raz pierwszy w zyciu przyklasnelam po tym, kiedy nazwal Kaczynskiego po imieniu. Niestety, jest zle i ciesze sie, ze moge to ominac szerokim lukiem.
Do A.L.: Bardzo dziekuje za komplement iz bardziej oceniam artykul po tym czego w nim nie ma niz po tym co w nim jest. Moze wlasnie intencja artykulu jest dotarcie do publicznosci ktora bezgranicznie wierzy w slogany reklamowe. Jesli chodzi o pobicie Turkow pod Wiedniem to chyba doskonala okazja aby przypomniec czytelnikom o tym historycznym wydarzeniu ktore notabene bedzie wkrotce filmowane. Nie trzeba az siegac pamiecia tak wstecz wystarczy ostatne szesnascie lat. W Polsce JEST wolnosc prasy i kazdy dziennikarz moze pisac wszystko i o wszystich. A jesli chodzi o skladanie podziekowania autorowi tego artykulu to prosze to robic osobiscie a nie w imieniu wszystkich Polakow
Do B.B. Jak juz przypominamy czytelnikom o tym i owym, to dobrze tez przypomniec Marie Curie, Chopina i Kopernika. No i o tym ze zawsze bylismy Przedmurzem. Gratuluje B.B. dobrego samopoczucia na temat wolnosci prasy. Gdzie B.B. o tym wyczytal(a)?.. W ksiazeczkach dla harcerzy?… No i niech bedzie: JA dziekuje Ekonomiscie za artykul. Znam jeszcze paru innych co podziekowali. A komu dziekuje na codzien B.B.? I ZA CO?…
Do A.L.: Podnosze obie rece do gory i wymachuje biala flaga. To juz koniec! Monolog !